Zasady:
Piszemy fabularnie, ale pole do popisu mają wszyscy! Może tutaj wejść smok, robot, rycerz, żołnierz S.A.S. itp.
*Tawerna pod Psim Zadem. Niedawno powstały budynek, który łączy ze sobą elementy nowoczesnej architektury, jak i gotyku. Obok drewnianych bel i ceglanych murów stoją ściany ze szkła i aluminium. Dzięki dużej powierzchni okien w środku jest bardzo jasno. Widać szklane i drewniane stoliki, krzesła. Kontuar jest zrobiony z aluminium, a stalowa półka na alkohole ma drewniane półki. Wszystko jest dość duże.*
Offline
*do tawerny wszedł ent bonsai. Rosiadł się wygodnie w donicy i spytał*
-Czy mogę dostać wody? Dawno mnie nikt nie podlał.
Offline
*Do środka wszedł supermutant z fallout'a. Nie mowil nic. Co jakiś czas growlował. Może to nie mutant tylko metal?*
Offline
*spojrzał ent na supergrowla i zawtórował mu chociaż nieco słabiej, ze względu na słabe aparaty szparkowe w liściach*
Offline
Podlej mnie to cię polubię *zaryczał szatańsko i mhrooocznie z donicy*
Offline
*Kilka growlów, syków, parsków i nagle wybuch. Drzwi się uchyliły i do środka wpadła wielka biedronka.* -Jestem Baleron...
Offline
*wyskakuje z donicy i robi go go power rangers zmieniając się w Biedronkę, taką jak w supermarkecie*
Witaj Baleronie! Co słychać w markecie!?
Offline
*Do karczmy weszło stworzenie, którego jedynie 1/3 twarzy było widać zza czarnej grzywy. Coś ubrane było w czarną koszulkę z różową czaszką, a pod tym miała jeszcze koszulkę z długim rękawem w biało - ciemnoszare paski, ręce miało obwiązane jakimiś dziwacznymi nitkami i oczywiście posiadało pieszczochę. Na szyi przewieszoną miała żyletkę. Na złą godzinę. Przypuszczalnie było to płci żeńskiej, poneiważ nosiło krótką czarną spódnice, odsłaniającą długie podkolanówki w czarno - białe pasy. Na nogach miała trampki. Nie przywitała się, tylko usiadła w kącie i zaczęła płakać*
Offline
*Popatrzył na emo-typiarę.* -Ostro...- *Po czym odwrócił się do biedronki, ktora robila go go power rangers.* -W markecie wporządku. Podwyższamy powoli ceny tak, zeby sie klienci nie skapli...-
Offline
*Wtem przez okno wleciały trzy atomówki. Bójka natychmiast zamroziła kontuar, Bajka narysowała na szybach miliard kwiatków w oczojebnych, pastelowych kolorach zaś Brawórka zamieniła się w mroczną Mange i usiadła w koncie obok emo-girl*
Offline
*Emo spojrzało dziwnym jednym wykredkowanym na czarno okiem, ledwo wystającym spod grzywy* Czego chcesz? *spytało przez łzy* I tak mnie nie rozumiesz... * i kiedy zdało sobie z tego sprawę zaraz siegnęło po żyletkę zawieszoną na szyi. Właśnie nadszedł ten krytyczny moment*
Offline
*Brawórka spojrzała na emo swymi złymi mangowymi oczami i odparła super poważnym głosem który dodatkowo brzmiał jakby odbijał się echem w długim i pustym korytarzu.* Mówisz że ja ciebie nie rozumiem? To ty mnie nie rozumiesz! *I wtedy laserem z oczu zaczęła sobie podcinać mangowe żyły*
Offline
*emo otwarło gębę. Nigdy nie widziało jeszcze takiej dobrej żyletki. Dłoń wcisnęło na tor lasera, a kiedy laser przeciął żyły, istota aż krzyknęła z uciechy i zaczęła biegać po pokoju wydając nieartykułowane dźwięki*
Offline
*Brawórka już chciała wypalić emo-dziewczynie dziurę na tyłku za to że bezczelnie śmiała przerwać strumień lasera podczas gdy ona swoje żyły zamieniała w gulasz, jednakże przeszkodził jej w tym solidny kopniak i wielkie Yeti jedzące żyrandol*
Ostatnio edytowany przez Veldek (2008-05-19 22:26:45)
Offline
*groźny wzrok na Balerona* Nigdy nie można podwyższać cen!
Offline
Przecież my ciągle podwyższamy ceny. Non-stop. *Rzekł ciężkim, tępym basem. Popatrzył na emo-gerl i wpatrywał się w nią tępo.* -Za... nie. To głupie! Uratować ją!
Offline
*Emo dziewczyna spojrzała niemrawo na yeti. Nigdy jeszcze nie widziała tak dużej powierzchni ciała... Dużo miejsc do cięcia. Nie przerywała sobie biegania w kółko*
Offline
Użytkownik
* Do pomieszczenia weszła, dziewczyna, której biały rządek równych zębów szczerzył się do każdego. Zamknęła za sobą głośno drzwi, przy tym ruszając delikatnie tyłeczkiem. Na sobie miała RuShhhową sukienkę, w żółte kropki, ruuSssHoWą bluzę, z tyłu napisem ` Hott Barbie` i Rushowee szpilki, na których zbytnio chodzić nie umiała. Rozejrzała się po wszystkich, trzepocząc swymi umorusanymi czarnymi [ na dodatek brzydko - przepraszam, dla niej Bosssko. ] rzęsami. Stanęła na środku. * Heloł, w ogóle co tu se dzeje, com ? * Guma w ustach na dodatek wyrażała jej sposób rozmowy. *
Offline
Hej, ho ziomy elo elo yaya! *Do tego wszystkiego na melinę wpadł wysoki typiarz z wyjechaną czapką na łysej pale. Miał na sobie super odjechane dżinsy, których krok znajdował się gdzieś mniej lub więcej przy kolanach, na stopach trzymały mu się wychochrane buciory z croppa za jedynie 400 zł, bialutkie, aż powalająco bialutkie, oślepiająco bialutkie, zadziwiająco bialutkie.* Z dziebko zamulacie, ziąą ! *zamurgał do różowiótkiej paniusi wypinajac swa klatę i puszcąc się jak paw. Na nieźle zbyudowanych barkach znajdowała się wyczepista bluza z kapturem, na której napisane było czcionką 76 "SKATE". Wyjął jedną słuchawkę iPoda z ucha i płynnym ruchem podszedł do różowiastej, żarówiastej cizi i klepnął ją w tyłek.* E, maleńka, seksi dupcia, hee
XD
Offline
Użytkownik
Ej no, weśś... * Podnietę to jej na twarzy było widać od razu. Taki uśmiech szeroki miała, a jeszcze zaprzeczała. Zaraz jeszcze by jej ślina poleciała. Bluzkę poprawiła, a przy tym o piersi jędrne zahaczyła. [ nie tam takie od razu jak Doda, ale były. oO ] Teraz , z uśmiechem, jakby jej zaraz żuchwa miała wylecieć, czekała na okazanie podniety przez ziąąma. *
Offline
*Baleron nagle stał się ofiarą implozji. Na jego miejsce pojawił się jakiś żołnierz w metalowej zbroi. Nie była to typowa zbroja rycerska, a raczej zbroja chroniąca przed laserami, pociskami i wybuchami oraz nagłymi atakami głupich debili. Trzymał w rękach 6 lufowe działko obrotowe z paskiem amunicji podpiętym do plecaka.* -Meldować się zflaczałe worki zielonego mięsa!-
Offline
Mrrau, mała.. *koleś gały wlepił w jej wywalone balony i nie mógł wzroku od nich oderwać przez jakieś pięć minut. W końcu jednak zdobył się na to, żeby spojrzeć na zatapetowany ryjek dziwery i poruszając dalej głową w takt muzyki, ustał najszerzej jak mógł, choć nie mógł, bo krok miał w kolanach i zaczął rapować.* Hej, joł, madafaka, zaraz będzie niezła draka. jakis przychlast w zbroi stoi, i sie wcale nie pier.. no. yeyeye !
Offline
*Wojownik w zbroi rodem z sci-fi obrócił się do rapera.* -Baczność gnoju!
Offline
Użytkownik
Dżajzys, jakie cool. * Zaczęła spontanicznie machać rękoma, taka jakby blondyńska gestykulacja. No normalnie była nim przejęta, jednym maluśkim słowem. Odwróciła się od niego, i kilka niezdarnych kroków zrobiła na swoich szpileczkach. RusshoWWycH! Miały oczywiście wyjść na sexowne. No i co? Bęc, spadła. Na ziemię. Tak to jest jak się szpilki od mamy zakłada.
` Boszz. Jaka siara. ` - pomyślała.*
Offline
hey, joł, zamknij jape wapniaku, joł? *dalej rapując i kiwając się to w lewo, to w prawo, to w przód, a to w tył spojrzał na dupka, co miał czelność mu uwagę zwrócić, a zaraz potem na sexi blondi na podłodze.* ey, mała cipeczko nic Ci nie jest? *nie raczył jednak podejść do niej, jedynie wrócił do swej al'a pieśni i gestykulując rękoma zaczął znów wyć.* ajajaja, mam meldej jaj, amigos.. a nie, sorry bardzo, nie ta muSsa.. *przełączył coś na iPodzie, po czym kontynował* spierzaj ziom, tu nie twój dom, masz zajawkę na rapera? to nie miejsce dla frajera...!
Offline
*Podniósł swoje działko wyżej i przyłożył swój palec na elektroniczny spust.* -Adios...- *Po czym zaczął napierdzielać jak pojebany z tego działka. Wszystkie butelki się pobiły.*
Offline
-A więc ghul?! A masz!- *I wymierzył SPOWROTEM swoje działko w inną stronę, aby zarąbać ento bonsai'a.*
Offline